czwartek, 23 stycznia 2014

Dobranoc, aniołku - Tao (EXO)

Opowiadanie z dedykacją dla Ani ♥♥♥



          Mieszkałaś już od dłuższego czasu w Seoulu. Dokładnie drugi rok. Zaczęło ci się już nudzić to miasto, jednak nie miałaś na co narzekać. Dostałaś pracę w świetnym miejscu, co nawet ciebie bardzo dziwiło, bo miałaś w końcu tylko dziewiętnaście lat.
         Zbliżał się dzień, na który czekałaś bardzo długo - koncert twojego ulubionego zespołu, EXO. Dopiero wówczas zdołałaś znaleźć czas, więc bardzo się cieszyłaś, że będzie on już niedługo. Przez następne kilka dni myślałaś tylko o tym, ledwo dałaś radę skupić się na swojej pracy.
          Nadszedł dzień koncertu. Był to na szczęście dzień wolny, więc mogłaś poświęcić temu wydarzeniu cały swój czas. Miałaś bilet z VIP'em, więc stwierdziłaś, że musisz się dobrze prezentować. Jednak nie chciałaś wyglądać, jakbyś urwała się spod latarni, dlatego starałaś się nie przesadzić.
Wieczorem wyszłaś. Szybko dotarłaś swoim motorem pod klub, w którym odbywał się koncert. Najpierw było spotkanie z fanami posiadającymi VIP, czyli między innymi Tobą. Nie było was wiele - zaledwie jedenaście osób. Stresowałaś się. Jednak kiedy wszedł zespół, ku swemu zdziwieniu, poczułaś się rozluźniona. Przeleciałaś wzrokiem po zdenerwowanych fankach dochodząc do wniosku, że jako jedyna nie masz tej dwunastki siedzącej przed wami, za wcielenia bóstw.
          Spotkanie przebiegło szybko, odzywałaś się głównie ty, bo jako jedyna byłaś spokojna. Twoje nastawienie najwidoczniej zaintrygowało chłopaków, przynajmniej Tao, bo ten złapał cię gdy reszta już wyszła i poprosił o rozmowę.
-Zawsze jesteś taka opanowana?-spytał. Dopiero teraz twój puls lekko przyspieszył, bo wiedziałaś, że jesteś sam na sam z chłopakiem, który z EXO najbardziej ci się podobał. Starałaś jednak przyjąć do wiadomości to, że Tao jest zwykłym człowiekiem jak każdy inny, tylko jest sławny.
-Tak, to znaczy zazwyczaj. Staram się.-odpowiedziałaś spokojnie, ponownie zadziwiając samą siebie. Spojrzałaś przelotnie ciemnowłosemu w oczy, czasami jego spojrzenie trochę cię przerażało.
-Nie mam za wiele czasu, więc streszczę. Chciałbym cię poznać trochę bliżej, dasz mi swój numer?-spytał, a twoje źrenice lekko się rozszerzyły, o dziwo jednak nadal zachowałaś stoicki spokój.
-Pewnie.-odparłaś uśmiechając się. Twarz chłopaka lekko rozpromieniała widząc twój uśmiech. Wymieniliście się numerami telefonów, po czym Tao musiał już iść.
-Masz śliczny uśmiech.-powiedział i odszedł. Zarumieniłaś się lekko. Stałaś tak przez kilka sekund i poszłaś pod scenę. Inne dziewczyny trochę dziwnie na ciebie patrzyły, ale nie obchodziło cię to. Koncert zaczął się na dobre, a ty starałaś się bawić jak najlepiej mogłaś. Nawet nie zauważyłaś kiedy minęły wszystkie piosenki i ludzie zaczęli się rozchodzić, ty razem z nimi.
          Po koncercie dostałaś sms, zerknęłaś na wyświetlacz swojego smartphone'a. Wiadomość była od Tao. Jej treści brzmiała: ,,Cześć. i jak, podobał się koncert? ^^", uśmiechnęłaś się do siebie i odpisałaś słowami: ,,Bardzo i żałuję, że nie idę na następny ;-;", wysłałaś. Po chwili dostałaś odpowiedź - spytał dlaczego. Napisałaś, że nie masz czasu, bo prcujesz. Chłopak zrozumiał. Pisaliście cały wieczór, poznając się trochę, polubiłaś go nie tylko jako muzyka, ale i człowieka.
         Następnego dnia myślałaś, że to był tylko sen, dopóki nie spojrzałaś na telefon. Dostałaś od Tao wiadomość o treści: ,,Wstawaj śpiochu :p", przyszła dziesięć minut wcześniej. Odpisałaś, że już nie śpisz. Znowu zaczęliście pisać, bardzo to polubiłaś i przez to wyszłaś za późno i spóźniłabyś się do pracy. Cały czas wisiałaś nad telefonem próbując skupić się jak najbardziej na swoim zawodzie. Skończyłaś wcześniej. Spytałaś Tao, czy jest  jeszcze w Seoulu, odpowiedział, że tak. Postanowiliście się spotkać.
-Tao!-krzyknęłaś i uśmiechnęłaś się na jego widok. Przywitał cię, tuląc do siebie.
-To gdzie idziemy?-spytałaś.
-Chodź do Gucciego, mój ulubiony projektant.-odpowiedział. Zgodziłaś się, miałaś tylko jedną rzecz od Gucciego, więc pomyślałaś, że coś sobie kupisz. Siedzieliście w tym sklepie ponad dwie godziny, pochodziliście jeszcze po butikach i pod wieczór Tao odprowadził cię do domu.
-Nie musiałeś mnie przecież prowadzić pod same drzwi.-stwierdziłaś otwierając zamek.
-Wolę być pewien, że nic ci się nie stanie.-odparł.
-Wchodzisz?-zapytałaś. Powiedział, że nie ma już czasu, pożegnał się i poszedł.
          Trwało to już ponad miesiąc, a ty zaprzyjaźniłaś się z członkiem EXO. W pracy zostałaś wezwana do szefa na rozmowę. Okazało się, że kończy ci się umowa, a już mają kogoś na twoje miejsce. Zmartwiłaś się, w końcu drugi raz tak dobrej pracy nie dostaniesz. Wyżaliłaś się Tao, on w odpowiedzi napisał: ,,To zrezygnuj, z mieszkania też. Jedź do Chin, zamieszkasz ze mną ;*", zdziwiłaś się. Nie wiedziałaś czy wziąć to na poważnie, czy on tylko się droczy, ,,Ty tak serio?" napisałaś. Odpowiedział, że tak. Tydzień później już z nim mieszkałaś, na początku dziwnie się czułaś, bo to w końcu Chiny, za wyjątkiem Tao i Luhana nikogo tam nie znałaś, a porozumiewałaś się po angielsku lub w koreańskim.
          Mieszkałaś z chłopakami już dobre dwa tygodnie, gdy ci postanowili wziąć cię na imprezę. Uszykowałaś się i poszłaś do Tao i Luhana, ci już na ciebie czekali.
-Dłużej się nie dało?-rzucił żartobliwie Tao, w odpowiedzi pokazałaś mu język. Wyszliście.
          Na dyskotece świetnie się bawiłaś, można powiedzieć, że aż za dobrze, bo nieźle się upiłaś. Nie pamiętałaś nic. Rano obudziłaś się, o dziwo, w domu, ale w łóżku Tao. W bonusie on leżał obok ciebie, a ty go przytulałaś. Wystraszyłaś się trochę, lecz gdy zerknęłaś pod kołdrę odetchnęłaś z ulgą. Na szczęście oboje byliście w pełni ubrani. Nie chciałaś stracić dziewictwa po pijaku, w dodatku ze swoim przyjacielem. To znaczy, z Tao tak, po pijaku już nie, chłopak w końcu bardzo ci się podobał. Szczególnie jak spał, był taki słodki.
-Tao, wstawaj.-mruknęłaś do niego pukając w czoło. Patrzyłaś jak powoli rozchyla oczy, uśmiechnął się i poczochrał ci włosy.
-Nie pij już więcej.-stwierdził i uśmiechnął się złośliwie. Zaczęłaś mieć jakieś podejrzenia, w końcu mogłaś się ubrać, prawda?
-Tao, my chyba nie...-nie dokończyłaś, bo chłopak przyłożył ci palce do ust.
-Sama zobaczysz.-powiedział, po czym wstał.
-Tao!-fuknęłaś, teraz już naprawdę się przestraszyłaś. Wstałaś za nim i złapałaś go za rękę, trzymałaś z całej siły, zdając sobie sprawę, że jakby chciał to spokojnie by się wyrwał.
-Tao, proszę.-dodałaś jak najsłodszym głosem, na jaki było cię stać w obecnej chwili. Ciemnowłosy odwrócił się, objął cię w pasie i przytulił.
-Nie martw się, przecież bym cię nie przeleciał... Przynajmniej jak jesteś pijana.-szepnął ci do ucha, po czym puścił i odszedł. Przyłożyłaś ręce do policzków, bo czułaś, że się rumienisz. Stałaś tak przez chwilę po czym poszłaś do swojego pokoju. Zamknęłaś się na klucz i usiadłaś na łóżku. Spędziłaś jakiś czas w tej pozycji myśląc. Doszłaś do wniosku, że Tao raczej nie jest takim sukinsynem i powiedziałby ci, gdyby naprawdę coś między wami zaszło tej nocy. Wyszłaś z pokoju i usiadłaś na kanapie w salonie. Przyszedł do ciebie Kris, usadowił się obok i skierował wzrok w twoją stronę.
-Coś się stało?-spytał. Pokręciłaś przecząco głową.
-Nie, co miałoby się stać?-odpowiedziałaś, lider wzruszył lekko ramionami.
-Nie wiem, wyglądałaś na smutną.-rzucił. Uśmiechnęłaś się.
-Tak lepiej?-spytałaś, odwzajemnił uśmiech, po czym ujął cię w talii i przytulił.
-I taka masz być cały czas.-zaśmiał się i pocałował cię w czoło. Połaskotałaś go, ten odskoczył, ale zaraz postanowił się zemścić. Przygwoździł cię do kanapy i dźgnął w brzuch, pisnęłaś i szarpnęłaś się, zaczęliście się przekomarzać. Ta mała wojna trwała dobre dziesięć minut, dopóki nie dostałaś sms.
-Kris! Kris, przestań na chwilę!-uniosłaś się i wygramoliłaś spod przyjaciela. Wzięłaś telefon do ręki i przeczytałaś wiadomość i zachciało ci się płakać, przyłożyłaś dłoń do ust, a twoje oczy zeszkliły się. Po twoich policzkach zaczęły płynąć pojedyncze łzy. Sms był od twojej przyjaciółki, która mieszkała jeszcze w Polsce, treść brzmiała: ,,Unnie, przepraszam, że ci wcześniej nie powiedziałam, ale tydzień temu trafiłam do szpitala. Dokładniej to wpadłam pod ciężarówkę, miałam przeszczep, powinno być już wszystko ok, ale i tak chciałam ci o tym powiedzieć. Przepraszam jeszcze raz, że mówię o tym dopiero teraz." Wbiegłaś do swojego pokoju, wzięłaś kilka pierwszych lepszych rzeczy, włożyłaś je do torby. Byłaś już zapłakana. Wyszłaś z pomieszczenia, a obok drzwi stał Tao, gdy zobaczył w jakim jesteś stanie, objął cię za ramiona i spojrzał w twoje czerwone od płaczu oczy.
-Co się stało?-spytał zmartwiony, objęłaś go.
-Przepraszam, powiem ci kiedy indziej, teraz muszę iść, wrócę za dwa tygodnie.-odpowiedziałaś, pocałowałaś go w policzek i wybiegłaś z domu.
         Szybko znalazłaś się na lotnisku, wzięłaś pierwszy lepszy samolot do Polski, kupiłaś bilet i wsiadłaś na pokład. Ciągle płakałaś, tak przez cały lot. Gdy wysiadałaś przemknął ci przed oczami obraz Tao. Uznałaś, że po prostu już za nim tęsknisz i poszłaś dalej. Z Warszawy do Krakowa, gdzie leżała twoja przyjaciółka, poleciałaś kolejnym samolotem. Gdy byłaś na miejscu złapałaś pierwszy lepszy środek transportu i pojechałaś do szpitala. Wbiegłaś do sali, twoja przyjaciółka leżała popodpinana do wszystkiego, jak akumulator samochodowy.
-O Boże.-szepnęłaś do siebie i podbiegłaś do łóżka. Siedziałaś przy niej ciągle, przez całą noc i do wieczora następnego dnia. Potem sama kazała ci iść do domu i dała ci klucze do swojego mieszkania, mówiąc, że możesz tam zostać ile będziesz potrzebowała.
          Gdy wyszłaś było już ciemno. Postanowiłaś, że skrócisz sobie drogę i poszłaś bardzo wąską, ciemną uliczką, o ile dobrze pamiętałaś, to była najszybsza droga. W pewnym momencie ktoś cię szarpnął, a ty poczułaś coś zimnego przy gardle.
-Jak nie będziesz krzyczeć, to nie zrobię ci krzywdy.-usłyszałaś. Przeraziłaś się. Wiedziałaś jaka jest Polska, dlatego się stamtąd wyprowadziłaś, ale nie sądziłaś, że spotka coś takiego akurat ciebie. Poczułaś rękę, która sunęła po twoim biodrze i dotarła do spodni.
-Ładniutka jesteś.-usłyszałaś. Twoje źrenice bardzo się rozszerzyły, zacisnęłaś pięć.
-Shibal, sekki!-warknęłaś i złapawszy napastnika za rękę, w której trzymał nóż, wykręciłaś mu ją. Wtem ktoś cię odepchnął, chciałaś sprawdzić kto to, ale się przewróciłaś i straciłaś przytomność. Ocknęłaś się, jak ktoś wypowiadał twoje imię, rozchyliłaś oczy. Nad tobą była osoba, którą bardzo dobrze znałaś, nawet z nim mieszkałaś.
-T-Tao.-szepnęłaś i objęłaś chłopaka za szyję po czym przytuliłaś go.
-Co ty tu robisz, debilu?-spytałaś, pomógł ci wstać i pozwolił oprzeć się o swoje ramię.
-Martwiłem się. Płakałaś zanim wybiegłaś z domu. Chciałem być pewien, że jesteś bezpieczna.-odpowiedział cicho. Musiałaś mu wytłumaczyć, dlaczego płakałaś, że po prostu się martwiłaś i musiałaś tu przyjechać. Poszliście do mieszkania twojej przyjaciółki, gdzie stwierdziliście, że jesteście zmęczeni i idziecie spać.
-Tao, ale jest jeden problem.-powiedziałaś. Chłopak odwrócił się i spojrzał na ciebie.
-Mhm, no jaki?-spytał.
-My miałyśmy jedno łóżko.-zrobiłaś głupią minę, Tao uśmiechnął się i rozczochrał ci włosy.
-E tam, raz już ze mną spałaś, dwa tygodnie nas nie zbawią.-odparł spokojnie. Odwzajemniłaś uśmiech i przytuliłaś się do przyjaciela. Co prawda łóżko było spore, ale i ty i Tao lubiliście się rozpychać. Położyłaś się, chłopak obok ciebie. Spał bez koszulki, miałaś mieszane uczucia w związku z tym faktem, co jeszcze się nasiliło, gdy ten objął cię od tyłu.
-Dobranoc.-powiedział.
-Dobranoc.-odpowiedziałaś. Nie miałaś zamiaru iść spać.
-Będziesz mnie tak całą noc przytulać?-spytałaś i zaśmiałaś się, żeby trochę się rozluźnić.
-Tak.-odpowiedział i przytulił cię mocniej. Odwróciłaś się w jego ramionach.
-Tao, przecież nie jesteśmy parą, a nie stęskniłeś się za mną aż tak bardzo, co?-powiedziałaś i pokazałaś mu język.
-Tak się o ciebie bałem, że mogę.-odparł i odwrócił cię z powrotem tyłem do siebie. Zasnęłaś będąc przytulana przez Tao.
         Spaliście tak tylko raz. To znaczy Tao zawsze cię przytulał na dobranoc, ale zazwyczaj przestawał po tym jak zasnęłaś. Te niecałe dwa tygodnie przebiegły bardzo szybko i spokojnie. Można to nazwać swego rodzaju wakacjami. Po dwóch tygodniach wróciliście do Chin. Na powitanie podbiegł Luhan, krzycząc twoje imię.
-Nic ci nie jest? Co się stało, że tak nagle wyjechałaś? Tęskniliśmy.-powiedział i przytulił cię mocno. Odwzajemniłaś, po czym musiałaś przytulić każdego z osobna i wyjaśnić, czemu musiałaś wyjechać.
-Aww, słodkie.-stwierdził Luhan. Wszystko się uspokoiło, a ty poszłaś przed dom, chciałaś pomyśleć. Usiadłaś na ławce i westchnęłaś cicho. Patrzyłaś na kontury miasta, czerniejące pod wpływem zachodu słońca. Było już chłodno, w końcu wczesna jesień. Przeszły cię ciarki i poczułaś czyjąś ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Chwilę później ktoś cię przytulił i usadził sobie na kolanach.
-Nie rób tak więcej.-usłyszałaś ciepły głos Tao, uśmiechnęłaś się.
-Obiecuję.-odpowiedziałaś i wtuliłaś się w przyjaciela. Podkuliłaś nogi, przez co wyglądałaś jak małe dziecko.
-Coś się stało?-spytał Tao i spojrzał na ciebie.
-Nie, nic.-powiedziałaś, ale ten ci nie uwierzył. -Na prawdę nic się nie stało.
-Przecież widzę.-upierał się i odwrócił cię przodem do siebie.
-Wszystko w porządku, po prostu jestem zmęczona.-mruknęłaś i uśmiechnęłaś się.
-Bardzo?-spytał.
-Trochę.-odpowiedziałaś. Uśmiechnął się i pocałował cię w czoło, po czym wstał ciągnąc cię za sobą i ustawił tyłem do siebie.
-Tao, co ty robisz?-spytałaś kiedy ten zawiązał ci oczy.
-Zobaczysz.-szepnął ci do ucha. Ciarki cię przeszły, on położył ci ręce na ramionach i zaczął gdzieś prowadzić. Byłaś zdezorientowana, trochę się bałaś, jednak postanowiłaś zaufać Tao. W końcu raczej nie chciał ci zrobić krzywdy... Poczułaś chłód na twarzy i jakby morską bryzę.
-Jesteśmy.-Tao szepnął ci do ucha i rozwiązał oczy. Staliście na pomoście, wokół była plaża. Chłopak cię przytulił i uśmiechnął się.
-I co, podoba się?-spytał. Zaśmiałaś się i przytaknęłaś. Zdjęliście buty i weszliście na piasek. Nie wiedziałaś, że jest tam plaża. Rzadko wychodziłaś z domu, bo nie znałaś chińskiego i z nikim byś się nie dogadała na większą skalę.
-To idziemy?-spytałaś. Skończyło się na tym, że oboje byliście mokrzy, bo najpierw ty popchnęłaś Tao do wody, po czym on ciebie. Gadaliście o pierdołach i tak zeszły wam dwie godziny.
-Idziemy gdzieś jeszcze?-spytałaś.
-A chcesz?-odpowiedział Tao.
-Chodźmy na jakaś imprezę. Dawno na żadnej nie byłam.-zaproponowałaś. Tao się zgodził.
-Ale chyba nie pójdziesz w tym?-stwierdził oprowadzając cię wzrokiem. Zorientowałaś się o co mu chodzi, jak zdałaś sobie sprawę, że jesteś ubrana w shorty, bokserkę i koszulę flanelową.
-Nie chcę mi się wracać.-mruknęłaś.
-To chodź, kupię ci coś.-uśmiechnął się.
-Tao...-spojrzałaś na niego jak na debila-...Jest 22, gdzie ty teraz znajdziesz otwarty butik?-wzruszyłaś ramionami. Ten znowu oprowadził cię wzrokiem.
-Chodź.-rzucił i zaciągnął cie do plażowej przebieralni. Ściągnął ci koszulę.
-Zdejmuj spodnie.-poprosił z uroczym uśmiechem.
-Mam się bać?-spytałaś.
-Nie musisz. Zdejmuj.-powtórzył. Wstydziłaś się, ale zrobiłaś co prosił, ten zaraz zdjął z ciebie bluzkę.
-Ty, może jeszcze stanik mi ściągniesz?-warknęłaś i wydęłaś dolną wargę.
-Nie, po co.-stwierdził i kazał ci podnieść ręce. Zrobiłaś to. Ten założył na ciebie twoją koszulę, zapiął ją w ponad połowie, po czym ściągnął ci rękawy, owinął wokół talii i związał z przodu w kokardkę. Wyglądało jak sukienka.
-Kreatywny jesteś, ale czuję się zmacana.-stwierdziłaś.
-A tam, gadasz, przynajmniej możemy gdzieś iść.-uśmiechnął się.
          Poszliście do klubu. Oboje dobrze się bawiliście, ale i tak starałaś się nie pić za wiele. Po kilku godzinach postanowiliście się wrócić.
-Tao, która godzina?-spytałaś.
-3.20-odpowiedział.
-Weź, nie chce mi się iść do domu.-wymruczałaś mu w ramię.
-To idziemy do hotelu?-spytał. Przytaknęłaś. W pokoju wypiliście jeszcze butelkę wina, ty poszłaś pod prysznic, Tao po tobie. Siedzieliście w salonie.
-Robimy coś przez resztę nocy, czy idziemy spać?-spytałaś. Włączyłaś telewizor, leciał jakiś chiński horror.
-Oglądamy?-mruknęłaś. Zgodził się.
-Tylko ja się boję horrorów.-powiedział niepewnie Tao.
-Nie masz czego, ja cię obronię.-uśmiechnęłaś się i przytuliłaś przyjaciela. Tao podkulił nogi, przytulił cię i zaczął oglądać. Podczas sceny, gdy jedna z bohaterek zostaje rozcięta na pół przez piłę do drewna, a jej krew i flaki tryskają na zwłoki dziesięciu innych osób, Tao wtulił głowę w twoje ramię.
-Fu.-szepnął. Zaśmiałaś się.
-Ty to jednak głupi jesteś.-powiedziałaś i pokazałaś mu język. Horror skończył się na scenie, gdy ostatni żywy człowiek uciekł, ale zwariował i podciął sobie żyły w szpitalu psychiatrycznym.
-To idziemy spać?-spytałaś.
-Okej.-odpowiedział. Znowu spaliście w jednym łóżku, jakoś przestało cię to krępować, przynajmniej do momentu jak się nie stykaliście. Tao odwrócił się do ciebie i szepnął twoje imię. Skierowałaś wzrok w jego stronę.
-Mhm?-mruknęłaś.
-Ja...-zacisnął powieki.-Ja ci muszę coś powiedzieć.-dokończył.
-Booooże, nie możesz rano?-wybełkotałaś. Tao zbliżył się do ciebie i usiadł ciągnąc cię za sobą. Zacisnął pięść na kołdrze.
-Chciałem ci to powiedzieć wcześniej, ale nie dałem rady. Jesteśmy przyjaciółmi i wiele dla mnie znaczysz, ostatnio nawet bardziej niż wiele.-szepnął patrząc w dół. -Próbuję ci powiedzieć, że się w tobie zakochałem.-dokończył, ale to, że uśmiechnął się pod nosem bardzo cię zmyliło. Już nie wiedziałaś, czy mówi serio, czy tylko żartuje. Najgorsze było to, że byłaś jednak trochę pijana.
-Nie mogę z Tobą więcej oglądać horrorów, bo ci po nich odbija.-powiedziałaś, wstałaś i wyszłaś z pokoju, po czym ubrałaś się i wyszłaś na ulicę.
          Szwendałaś się po mieście całą noc. Nad ranem dostałaś sms'a od Luhana, napisał: "Wiesz co się stało Tao? Przyszedł przed chwilą i płacze ;-;". Zdałaś sobie sprawę, jak zraniłaś Tao. Odpisałaś Luhanowi: "Nie wiem, przykro mi." wysłałaś wiadomość i poszłaś dalej się szwendać. "Jak tam Tao?" spytałaś po jakimś czasie pisania z Luhanem, "Kris z nim rozmawia, siedzą zamknięci w pokoju" odpowiedział. Miałaś straszne wyrzuty, ale ciężko ci było tak po prostu iść tam i z nim pogadać. "Tao, przepraszam za to wczoraj, nie chciałam cię zranić." napisałaś i wysłałaś do Tao, po czym jeszcze wysłałaś wiadomość do Luhana, w której powiedziałaś, że nie będzie cię jakiś czas i mają się nie martwić. Wyłączyłaś telefon i poszłaś na lotnisko. Musiałaś trochę poczekać, ale szybko wsiadłaś do samolotu do Seoulu. Poszłaś do Suho, wiedziałaś, że on cię przenocuje. Opowiedziałaś mu to, co zaszło między tobą a Tao. To znaczy większość nie powiedziałaś, np. że jest w tobie zakochany. Nie chciałaś i tyle.
          Suho zgodził się cię przenocować jakiś czas, reszta EXO-K, jakimś cudem cię nie zauważyła. Nie wychodziłaś z pokoju, wszystko dostarczał ci Suho, trwało to tydzień. Przemyślałaś wszystko, jedna sprawa stała się dla ciebie jasna - Tao znaczył dla ciebie więcej, niż myślałaś, to było silniejsze niż przyjaźń. Poinformowałaś Suho, że wracasz do Chin i sprawdziłaś kiedy masz samolot. Dwie godziny. Poszwendałaś się z Suho po mieście, po czym odprowadził cię na lotnisko.
          Gdy już byłaś na miejscu napisałaś do Luhana pytając, czy są w domu. Odpowiedział, że jest tylko Tao, bo wszyscy są na mieście, a on jeszcze nie wyszedł z dołka. Poszłaś do domu i stanęłaś przed drzwiami do pokoju Tao. Wahałaś się przez chwilę, ale weszłaś do środka. Tao leżał na swoim łóżku tyłem do drzwi, nie ruszał się. Podeszłaś i odkryłaś go. Spał, a przynajmniej tak ci się zdawało. Położyłaś się za nim i objęłaś go.
-Przepraszam Tao.-szepnęłaś i dodałaś po chwili-Kocham cię.
Wtem poczułaś, że zostałaś popchnięta na plecy, czyli Tao jednak nie spał... Leżał nad tobą i uśmiechał się delikatnie, podczas gdy ty poczułaś, że się rumienisz. Chłopak zbliżył się do ciebie.
-Czyli jednak-zaczął, po czym prawie zetknął usta z twoim uchem. - Ja ciebie też.-dokończył szeptem.
          Wtuliłaś go w siebie i musnęłaś jego wargi swoimi, przymykając oczy. Tao pogłębił czynność, zmieniając niewinnego buziaka w namiętny pocałunek. Położył rękę na twojej talii i wsunął ją pod twoją bluzkę. Złapałaś go za nadgarstek.
-Coś się stało?-spytał i spojrzał na ciebie pytająco.
-No wiesz, Tao, po prostu, no, wiesz, ja jeszcze "tego" z nikim nie robiłam.-jęknęłaś zacinając się. On tylko się uśmiechnął.
-Spokojnie-zaczął.-ja też nie.
Rozluźniłaś się. Skoro to będzie pierwszy raz was obojga, to nie ma się czego obawiać. Spędziliście ze sobą noc, było wspaniale. Następnego dnia obudziłaś się w jego ramionach. On już nie spał, ale chyba czekał aż ty wstaniesz. Usiadłaś na łóżku, Tao cię przytulił i pocałował, powiedział, że cię kocha. Odpowiedziałaś tym samym i uśmiechnęłaś się.
          Chłopaki musieli gdzieś jechać. Postanowiłaś zostać w domu. Godzinę po tym jak wyszli, włączyłaś telewizor. Leciał jakiś program pokroju chińskich trudnych spraw. Oglądałaś, bo doszłaś do wniosku, że nie chce ci się przełączać.
-Boże, ale nuda.-mruknęłaś sama do siebie. Program się skończył i zaczęły lecieć wiadomości. Już miałaś przełączyć, gdy usłyszałaś:
"Z ostatniej chwili: w linii metra, którą jechał słynny zespół EXO, doszło do groźnego wypadku. Przypuszczalna liczba ofiar śmiertelnych to 28, osób przeniesionych do szpitala w stanie krytycznym-7, w tym raper zespołu EXO Huang Zi Tao, pozostała część pasażerów pociągu została tylko ranna."
Zatkało cię. Bez zastanowienia pojechałaś do szpitala. Całą drogę płakałaś, nie mogłaś się skupić na tym jak jedziesz. Rozpędzonym motocyklem przejechałaś na czerwonym świetle, na nieszczęście uderzył w ciebie tir. Zrobiło ci się czarno przed oczami. Poczułaś, że coś ciepłego spływa po twojej skroni, uderzyłaś o asfalt. Umarłaś.
          Po tym jak Tao wyszedł ze szpitala, odbył się twój pogrzeb. Stał jako ostatni przy twoim grobie. Nie mógł przestać płakać. W końcu, po kilku godzinach przyszedł po niego Luhan.
-Tao, chodź, jest późno, jutro też przyjdziemy.-powiedział. Też płakał. Tao się zgodził.
-Dobranoc, aniołku.-szepnął patrząc na grób i odszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz