Tego dnia nie miało być inaczej, dziewczyna musiała jeździć z jednego końca miasta do drugiego i z powrotem, podczas gdy Ana nie miała wiele pracy. Margaret poszła do garażu, żeby odjechać, jednak gdy spróbowała odpalić silnik swojego choppera - ten nawet nie drgnął. Lekko podirytowana zajrzała do silnika i od razu znalazła szkodę, nie miała niestety czasu jej naprawiać, więc postanowiła iść na piechotę, gdyż nie miała bardzo daleko. Wyszedłszy na chodnik, włożyła słuchawki w uszy i skierowała się w stronę miasta. Jaehyo przechadzając się po drugiej stronie ulicy, zauważył dziewczynę kierującą się w tą samą stronę. Podbiegł do niej i przywitał się. Margaret wyjęła słuchawki z uszu, przewiesiła je na szyi i uśmiechnęła się.
-Gdzie idziesz?-spytał chłopak patrząc na nią.
-Pozałatwiać jeszcze kilka pierdół, na szczęście niewiele tego jest.-odpowiedziała sprawdzając godzinę na zegarku w telefonie. Było wczesne południe, więc miała czas.
-Pójdę z tobą, przynajmniej nie będziesz się tak nudzić.-dodał ze słodkim uśmiechem. Ret parsknęła cicho śmiechem.
-Jak ze mną wytrzymasz, to nie ma sprawy.-powiedziała odwzajemniając uśmiech, nagle chłopak jakby się do niej przybliżył i wykrzywił lekko głowę.
-Uśmiechnij się jeszcze raz.-poprosił. Dziewczyna nie wiedziała o co mu chodzi, ale zrobiła to o co prosił
-Ty masz dołeczek w policzku!-powiedział, klasnął w dłonie i uśmiechnął się. Uważał, że dziewczyna z dołeczkami wygląda słodko.
-Tak, wiem, zawsze mnie denerwował.-odparła Margaret.
Poszli dalej, rozmawiając i śmiejąc się. Po dłuższym czasie dotarli do niewielkiego salonu w centrum miasta. Na ciemnoszarych ścianach wisiało kilka obrazów, pod jednym z nich stała kanapa z czerwonego atłasu, na przeciwko znajdowała się lada z ciemnobrązowego drewna, a tuż za nią dębowe biurko z podwyższeniem. Tak wyglądał hall, natomiast sama pracownia musiała być bardziej sterylna. Wystrój ścian zmienił się tylko o ilość obrazów - w hallu wisiało dokładnie pięć, w pracowni natomiast trzy. Pomieszczenie to było oczywiście większe, stało tam kilka stalowych półek ustawionych szeregiem przy ścianie, krzesła, fotele i cały osprzęt do wykonywania zawodu tatuażysty czy piercera. Część do tatuowania i część do piercingu były oddzielone atłasową, czerwoną zasłoną.
-Dobry, szefie.-rozległ się niski, męski głos. Po chwili wyszedł zza wcześniej wspomnianej zasłony wysoki, czarnowłosy Azjata w czarnych ubraniach, z wieloma tatuażami i kilkoma kolczykami. Jaehyo poczuł się trochę niepewnie, bo był tam chyba jedyną osobą, która nie jest "obeznana". Margaret, jednak wcześniej powiedziała mu, że może się tak czuć i że wchodzi na własną odpowiedzialność.
-Cześć Junsu. Słuchaj, zdążymy do jutra?-spytała.
-Myślę, że tak. Właściwie zostało tylko tu ogarnąć i można otwierać.-odpowiedział chłopak i uśmiechnął się delikatnie.
-Okej, to ja ci tą robotę zostawiam, jak skończysz jesteś wolny. Tylko dostarcz mi klucze jak już zamkniesz.-rzuciła Ret, powiedziała jeszcze, że już idzie i razem z Jaehyo wyszli z salonu.
-Jesteś tu szefem?-spytał trochę zakłopotany chłopak.
-Tak, a ten koleś co tam był to mój asystent. Ana też tu pracuje.-odpowiedziała Magie.
-Rodzinny biznes?-rzucił.
-Nie jesteśmy z An rodziną, powiedziałabym, że raczej "przyjacielskie załatwianie sobie nawzajem roboty."-odpowiedziała. Jaehyo trochę się zdziwił, że dziewczyny nie są ze sobą spokrewnione, ale nie pytał o to więcej. Margaret poszła jeszcze po kilka rzeczy, dostarczyła je Junsu i dalej ze swoim wcześniejszym towarzyszem poszli na zakupy.
Ana w tym czasie ogarnęła sobie w pokoju i nie mając co robić postanowiła potańczyć. Była zupełnie nieświadoma, że wszystko to widzi B-Bomb i własnie siedzi przy oknie patrząc na nią. An twierdząc, iż będzie jej w dżinsach niewygodnie wygrzebała z szafy czarne szorty i jasnoniebieską bokserkę. Zdjęła spodnie, dając obserwującemu ją B-Bombowi coraz więcej zabawy, założyła wcześniej wziętą dolną część garderoby i zdjąwszy koszulkę ubrała się do końca. Podeszła do komputera i włączyła pewien dubsepowy utwór. Stanęła w rozkroku i zaczęła tańczyć.
Widząc to Minhyuk stwierdził, że ją odwiedzi i potańczą sobie razem. Ubrał się i wyszedł z domu, po drodze myślał tylko nad wymówką, której by użył, bo nie powiedziałby, że ją podglądał. Był już przed drzwiami, zapukał, po chwili otwarła mu młoda, czarnowłosa dziewczyna w szortach i bokserce, dyszała. Trochę się speszyła, bo nadal nie była przyzwyczajona, że ona i Mag mieszkają obok swoich idoli.
-Cześć.-przywitał się. Ana prostując plecy zarzuciła włosami i uśmiechnęła się.
-No hej.-powiedziała. Zaprosiła go do środka i usiadła na kanapie.
-Przyszedłeś akurat jak tańczę.-dodała ledwo dając radę się wyluzować. Zdziwiło ją, że w ogóle zdołała to zrobić.
-Widziałem, dlatego przyszedłem. Jesteś całkiem niezła, potańczymy razem?-spytał, dziewczyna zarumieniła się lekko.
-Widziałeś?-rzuciła niepewnie.
-Tak, w oknie, jak przechodziłem. To jak będzie, tańczymy?-odpowiedział. Ana przytaknęła. Podeszła do swojego laptopa i włączyła piosenkę, do której tańczyła wcześniej.
-Pokaż, co umiesz.-zaproponowała i usiadła na powrót na kanapie. Minhyuk wstał i poczekał na odpowiedni moment. Nie trwało to długo jak zaczął tańczyć przypasowując kroki do muzyki.
Ana wstała i wczuwając się w muzykę dołączyła do B-Bomba. Ruchy dziewczyny bardzo mu się spodobały, patrzył na nią ukradkiem i od czasu do czasu delikatnie jej dotykał. Utwór się skończył, An jednak zamiast włączyć następną piosenkę zwróciła się do Minhyuk'a.
-W ogóle, za nic nie mogę ogarnąć, jak tańczyłeś z Yukwonem do Warning. Nauczysz mnie?-spytała uśmiechając się. Chłopak się zgodził i po chwili zaczął uczyć ją 'na sucho', czyli bez muzyki.
Jaehyo i Ret już dość długo chodzili po mieście, nawet się nie orientując, że było już ciemno. Wracali wolnym krokiem do domu, gdy nagle nad nimi zgasła latarnia. Mag odruchowo lekko się cofnęła, ale zaraz potem zdała sobie sprawę, że to nic wielkiego i poszła dalej. Szli już przedmieściem, więc było bardzo cicho, jak na stolicę Korei Południowej. W pewnym momencie zza zakrętu wyłoniła się sylwetka mężczyzny, szedł w ich stronę, ale żadne nie zwracało na niego większej uwagi. Dopiero gdy podeszli bliżej, nieznajomy zagrodził im drogę. Margaret od razu się to nie spodobało.
-Koleś suń dupę!-uniosła się, na co Jaehyo bardzo się zdziwił ,bo dotychczas twierdził, iż mimo groźnego wyglądu Ret jest kochaną, niegroźną dziewczyną.
-Bo co? Bo mi się dostanie od twojego alfonsa?-wycedził mężczyzna wskazując skinieniem głowy na nadal zdziwionego Jaehyo. Dziewczyna spojrzała na niego z wyraźną kpiną.
-Po pierwsze: jedyna dziwka jaką tu widzę, stoi przede mną. A po drugie: Lepiej się odsuń, jeżeli nie chcesz wylądować mordą na chodniku, szczylu. -odparła, nie zmieniając wyrazu twarzy. Zdążyła zauważyć, że koleś chyba nie odstąpi.
-Lepsze to niż chodzić w nocy po ulicy z jakimś dupkiem, który nawet nie wygląda jak facet.-dodał, w tym momencie Magie zorientowała się, że go zna. To był chłopak, z którym kiedyś się pobiła przy całej szkole, on przegrał i miał potem w niej piekło, bo twierdzili, że skoro pokonała go dziewczyna, był tak zwanym mięczakiem.
-No proszę, dawnośmy się nie widzieli, tylko po co szukasz zaczepki, mendo pierdolona? Już raz Cię ośmieszyłam, skoro myślisz, że tym razem byś mnie pokonał, to jesteś zwyczajnie naiwnym, miękkim chujem. Pamiętaj, że owłosiona pała nie czyni z ciebie faceta.-odpowiedziała. Chłopak zacisnął rek w pięść, a Jaehyo wycofał się kilka kroków.
-Zwykła kurwa z Ciebie, wiesz?-spytał dawny znajomy Margaret. Po chwili dziewczyna poczuła uderzenie na policzku, odwróciła głowę w bok, a włosy opadły jej na twarz. Uniosła rękę, pokiwała karcąco palcem i uśmiechnęła się szyderczo.
-Przegiąłeś.-powiedziała cicho i zamachnęła się. Chłopak się zachwiał, ale stanął na równe nogi i znowu spróbował uderzyć Margaret. Dziewczyna jednak złapała jego pięść, Odwróciła go tyłem go siebie, wykręcając rękę, kopnęła go w plecy. Po chwili poczuła, że ktoś ciągnie ją do tyłu i przewraca. Wylądowała na plecach, uderzyła kręgosłupem o krawężnik. Wygięła się w bolesny łuk, ale uniknęła ciosu, który właśnie chłopak w nią wymierzył. Gdy wstawała poczuła, że kopnął ją w brzuch, skuliła się lekko i znów poczuła jego ciężkie buty na swoim ciele. Uchylając się od kolejnego ciosu, wstała i uderzyła rywala w twarz z pięści dwa razy, po czym co do złudzenia zamachnęła się, ale zamiast ponowić prawy sierpowy, ominęła jego twarz schylając się i kopiąc w policzek. Obróciła się wokół własnej osi i stanęła w dość stabilnej pozycji. Następnego ciosu uniknęła łapiąc pięść chłopaka, drugą ręką złapała jego nadgarstek, odwróciła go tyłem do siebie i podcięła mu nogi, przez co się przewrócił. Przycisnęła jego ramię do ziemi, dopóki nie usłyszała trzasku i jęku wydobywającego się z jego ust.
-Z wyłamanym barkiem już wiele nie zdziałasz.-powiedziała kpiąco i odsunęła się.
Jaehyo był wyraźnie zaskoczony. Nie myślał, że Margaret potrafi się tak dobrze bić, a tym bardziej, że jest zdolna złamać komuś bark.
-Jaehyo, przepraszam, że musiałeś na to patrzeć. Mam z nim od dawna na pieńku, ale nie myślałam, że teraz będę się z nim bić. Nic ci się nie stało?-spytała, a w jej głosie można było wyczuć nutkę troski.
-Nie, ale Tobie tak. Masz rozwalony policzek!-odpowiedział. Ret przyłożyła rękę do swojej twarzy. Rzeczywiście, gdy na nią spojrzała, miała na niej plamę z krwi.
-A to, to tam nic, przeżyję.-powiedziała i uśmiechnęła się. Jednak jej uśmiech nie był taki sam, można było zaobserwować, że coś ją boli.
-Przecież widzę! Chodź, muszę cię sprawdzić.-odparł. Pociągał ją delikatnie za rękę i zaciągnął do domu. Na wejściu zobaczyli Yukwona. Chłopak zdziwiony popatrzył na Mag i spytał co się stało.
-Pobiłam się i tyle.-odpowiedziała. On widząc, że dziewczyna jest obolała pomógł jej się zdjąć glany. Ret usiadła na kanapie. Na fotelu, słuchając muzyki siedział Zico, ale nie pytał co się stało, bo to było dla niego oczywiste. Spojrzał na nią i wyjął słuchawki z uszu.
-Z kim żeś się pobiła?-spytał. Margaret machnęła ręką, mówiąc:
-Nieważne.
-Jak chcesz. Przynieść Ci coś?-dodał.
-Colę możesz.-odpowiedziała i uśmiechnęła się lekko. Przyniósł to, o co prosiła, serwując też sobie przy okazji. Wtem wszedł Jaehyo i usiadł obok, poprosił Ret, żeby dała przemyć sobie policzek. Dziewczyna od niechcenia zgodziła się.
-Jaehyo, przesadzasz. Nic mi nie będzie.-powiedziała. On jednak nie posłuchał, mówiąc, że mocno jej się dostało i nie wypuści jej dopóki nie sprawdzi.
-Ja tego nie widziałem, co prawda, ale nie wydaje mi się, żeby była umierająca.-wtrącił Zico. Jae wywrócił oczami i skończył obmywać Margaret policzek.
-Pokaż jeszcze brzuch i plecy, bo o ile mi się nie przywidziało, to zwinęłaś się z bólu. Wolę sprawdzić co ci się stało.-poprosił. Magie podniosła bluzkę, na brzuchu miała dość spore zasinienie, Jaehyo spojrzał na nią wzrokiem mówiącym ,,A nie mówiłem?", ona tylko wzruszyła ramionami.
-Siniak, jakoś nie czuję się bardziej uszkodzona.-powiedziała. Margaret zawsze ignorowała swój stan, twierdząc, że jeżeli nie ma dziury w brzuchu, albo jak się nie rozpada to jest dobrze.
Jaehyo potrzymał ją jeszcze w domu, posmarował siniaki maścią arnikową i powiedział, ze może już iść.
-Chodź, odprowadzę Cię, żeby już nic Ci się nie stało!-powiedział żartobliwie Zico nadstawiając łokieć. Mag zaśmiała się i pozwoliła wziąć się pod rękę. Wyszli i zaraz później dotarli do domu. Na wejściu spotkali Anę i Minhyuka, który właśnie wychodził. Zatrzymał się jednak, żeby spytać Mag co się stało.
-Pobiłam się, nic wielkiego.-odpowiedziała.
Zico ją puścił i ukłonił się śmiejąc przy okazji.
-Miałam rację, nie potrzebujesz zioła, żeby zachowywać się, jak zjarany.-rzuciła pukając go w czoło.
-Boże, Ret, z kim zaś?-spytała Ana wywracając oczami.
-Pamiętasz tego szczyla, z którym się pobiłam w pierwszej liceum? Z nim.-odparła Mag.
-Takie to w twoim stylu. A ty dzisiaj nie jarałaś...-dodała przykładając rękę do skroni.
-Dzisiaj jeszcze nie.
-Jeszcze...-Ana pokręciła lekko głową. Chłopaki wyszli a Margaret wyjęła skręta marihuany z małego pudełka z kieszeni, weszła do swojego pokoju, otwarła okno i zapaliła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz